To był trudny czas. Czas uczuć ekstremalnych, czas psychicznej i fizycznej zapaści. To co, że dzieci. To co, że praca. Oprócz tego, a może przede wszystkim, był ocean samotności. Jedyną dostępną mi formą walki z tym stanem była terapia krótkoterminowa, a potem Grupa Otwarcia. Dlaczego otwarcia? Wtedy też się zastanawiałam, dlaczego… Co takiego wydarzyło się na grupie, że pragnę o tym opowiedzieć? Działo się wiele. Wiele emocji, trudnych chwil, napięcie. Wiele prób zrozumienia, wsparcia, zbliżenia. Wiele pytań i wiele odpowiedzi. Błędnych interpretacji… Byłam na grupie. Wśród ludzi.
Okazało się, że można mówić o rzeczach i sprawach wstydliwych, przemilczanych, zamkniętych. Że można pytać. Że inni mogą próbować szukać odpowiedzi ze mną, że niektórzy próbują odpowiadać za mnie. Odpowiadać. Opowiadać. Znowu pytać. Okazało się, że dla każdego jest miejsce z jego historią, z jego osobą. Tam doświadczyłam, mimo poczucia klęski w moim życiu rodzinnym, że nie ma ważniejszych czy mniej ważnych ‘dramatów’… bo dramat to dramat. Grupa to było intensywne przeżycie. Początek. Ćwiczenie umysłu i serca. Uśmiech przez łzy. Bieg transowy. Próba podniesienia głowy, prostowania zgarbionych pleców.