Trening Czujności jest absolutnie jedną z najlepszych rozwojowych opcji, jakich doświadczyłam. To co dla mnie stanowiło ogromną wartość tego treningu, to bardzo duży nacisk na ćwiczenia praktyczne prowadzone w kameralnej grupie, dające możliwość doświadczania i poznawania siebie i innych w różnych życiowych sytuacjach bez głębokiej, terapeutycznej pracy. Dzięki temu mogłam poszerzyć swoją świadomość rozumienia siebie i innych, z którymi jestem w relacjach i w moim poczuciu jeszcze lepiej tworzyć, rozwijać te relacje, a tym samym polepszać jakość swojego życia. Odczułam to już znacząco po pierwszych miesiącach zajęć. Do tego program treningu jest tak ułożony, że zawiera zagadnienia z wielu obszarów i każdy może znaleźć coś dla siebie. Generalnie z większości prowadzonych warsztatów brałam sporo dla siebie, ale najcenniejsze były dla mnie spotkania dotyczące regulacji emocji, warsztat pracy z ciałem i grupa treningowo-interpersonalna. Podczas tych zajęć niejednokrotnie odczuwałam efekt „wow” i doświadczałam istotnych dla mnie „odkryć”. Nieocenioną wartością tego treningu byli dla mnie także jego uczestnicy, osoby bardzo otwarte, z różnym doświadczeniem życiowym i zawodowym, a co najważniejsze, chętne do współpracy, wymiany doświadczeń i zaangażowane w ten trening. Pozostaje z ogromną wdzięcznością, że dane mi było współpracować i wspólnie rozwijać się właśnie w takim gronie osób. Zdecydowanie polecam uczestnictwo w TC zwłaszcza tym, którzy są otwarci i chętni na pracę nad poprawą jakości swojego życia, relacji z bliskimi i tym, którzy poszukują drogi rozwoju prowadzonej przez faktycznie zaangażowaną, kompetentną kadrę wykładowców.

Marlena KazekAbsolwentka czwartej edycji TC

Kiedy zobaczyłam informacje o pierwszym treningu Czujności, wiedziałam, że jest to coś dla mnie. Minęło trochę czasu zanim dojrzałam do decyzji o uczestnictwie. Dziś mogę powiedzieć, że to był bardzo dobry rok. Rok nie tylko czujności, bardzo ciekawych zajęć, ale przede wszystkim czasu spędzonego ze wspaniałymi ludźmi. Uczestnicy treningu zawsze już będą w moim sercu. Cały cykl zajęć był tak przemyślany, że wszystko domknęło się na końcowych zjazdach. Zrobiłam coś dla siebie i jestem z tego dumna.

AniaAbsolwentka czwartej edycji TC

Zapisałam się na Trening Czujności, bo zdałam sobie sprawę, że zasiedziałam się w domu i za bardzo się odizolowałam od ludzi i życia. Ten czas bycia samej ze sobą był mi potrzebny i na pewno zrobił dużo dobrego, ale zaczął mi już przeszkadzać. Chciałam doświadczyć czegoś nowego – poobserwować siebie na tle grupy i zobaczyć siebie oczami innych osób. To, czego się o sobie dowiedziałam było dla mnie zaskakujące. Do tej pory myślałam, że jestem raczej skryta i zamknięta w sobie (co mi przeszkadzało), że dostosowuję się do innych i przedkładam komfort innych osób nad własny, że nie lubię ludzi i wolę spędzać czas sama w swoim własnym domu, że nie potrafię zadbać o swój dobrostan, a przede wszystkim nie potrafię przeżywać i wyrażać emocji oraz o nich mówić. Bardzo szybko okazało się, że zupełnie tak nie jest. Na tle grupy byłam naprawdę odważna, otwarta i szczera (teraz myślę, że czasami może nawet za bardzo), że ufam ludziom, dobrze się wśród nich czuję, że potrafię się cieszyć ich obecnością, potrafię się otworzyć, szczerze śmiać, tańczyć i nie jestem spięta czy skrępowana, jakoś nie zastanawiam się co sobie inni o mnie pomyślą, tylko raczej ważne jest co sama o sobie myślę i jak się czuję. Zajęcia merytoryczne były tak skonstruowane, że dotykały naszych własnych doświadczeń związanych z relacjami, bliskością, emocjami. Okazało się, że te ćwiczenia, niby, patrząc z boku, dość niewinne wywoływały u mnie duże emocje, wręcz czasami zalewały mnie np. spazmatycznym płaczem (proszę się nie przestraszyć – to nie było regułą i nie dotyczyło wszystkich 😉). Często zupełnie nie rozumiałam tego co się ze mną dzieje i miałam dzięki temu sporo materiału do pracy podczas mojej terapii indywidualnej, na którą uczęszczam. Zbawienne w tej sytuacji były dla mnie zajęcia jogi – dzięki nim mogłam rozpuszczać emocje, które gromadziły i odkładały mi się w ciele. W ogóle, doświadczanie bycia w grupie, nie tylko podczas zjazdów, ale i pomiędzy nimi, było dla mnie jednym z bardziej interesujących przeżyć. Obserwowanie ludzi, którzy jak kationy i aniony w roztworze, a to się do siebie zbliżają, a to oddalają i tworzą nowe skupiska, doświadczenie zauroczenia drugą osobą, lęku przed odrzuceniem, lęku przed bliskością, odrzucenia, wyrażania granic i dbania o swoje granice, doświadczenie możliwości modulowania dystansu z drugą osobą, tego, że można nie uciec i nie porzucić siebie, że można o siebie zadbać i sięgać w relacji po to, co jest mi w danym momencie potrzebne, a chyba najbardziej doświadczenie rozmowy w sytuacji, gdy rzeczy nie toczą się po naszej myśli i jest trudno rozmawiać, a okazuje się, że wcale nie tak najistotniejsze jest to, co się po tej rozmowie wydarzy, ale ważne jest, że można było wyrazić siebie i świat się nie zawalił, a nawet było milo 😊. I poczuć ulgę, radość i siłę, że się coś takiego potrafi. Ja w swoim obecnym dorosłym życiu nie mam przestrzeni i możliwości na przeżywanie takiej gamy tego rodzaju doświadczeń i bez Treningu Czujności nie miałabym możliwości tego doświadczyć, aż w takim stopniu. Często miałam wrażenie, że cofnęła się mentalnie i emocjonalnie do czasów liceum lub przynajmniej studiów. Mam też wrażenie, że podczas tych 10 miesięcy treningu dojrzałam i wydoroślałam. Naprawdę mam poczucie, że jestem inna, że jakaś część we mnie umarła, a narodziła się na jej miejsce jakaś inna. Minęło kilka tygodni od ostatniego zjazdu. Bałam się, że wrócę do swojego starego schematu – izolacji, zamknięcia w domu, braku relacji. Ale tak nie jest. Jakimś dziwny trafem odzywają się do mnie ludzie, których nie widziałam od lat – spotykamy się, rozmawiamy, czasami tańczymy i mam wrażenie jakbym widziała się z nimi wczoraj – mamy mnóstwo wspólnych tematów, żartujemy, śmiejemy się. Albo milczymy i to nas wcale nie krępuje. A może to jest tak, że wcześniej też byli wokół mnie ludzie, którzy zabiegali o relację ze mną, ale ja tego nie zauważałam, nie potrafiłam docenić i wykorzystać…? Tak, czy inaczej, chociaż miałam wątpliwości zapisując się na Trening Czujności, czy dobrze robię i czy to dla mnie, bardzo się cieszę, że się zdecydowałam. Zwłaszcza, że oprócz profitów powyżej dochodzą – pierwszy zapalony papieros w życiu, pierwszy tatar, a szykuje się jeszcze skok na spadochronie 😊.

Iwona Wach

Moje kilkunastoletnie życie zawodowe spędziłam w korporacji i mam to szczęście pracować w dobrych organizacjach, które kładą duży nacisk na rozwój pracownika. Uczestniczyłam w wielu szkoleniach skoncentrowanych na rozwoju człowieka, na byciu skutecznym menedżerem, szkoleniach z asertywności, zarządzania konfliktami, budowania wpływów itp. Przyszedł czas na to, aby zatrzymać się w tym wszechstronnym rozwoju zawodowym i popatrzeć na siebie jak na człowieka, który poza pracą, ma jeszcze życie prywatne. Jestem żoną, mamą, córką, przyjaciółką i koleżanką. Zaczęłam się zastanawiać w jaki sposób buduję relacje z najbliższymi mi osobami. Czy jestem wystarczająco uważna na ich potrzeby? Czy słyszę, widzę i czuję tak, aby brać z życia jak najwięcej? Znalazłam w ofercie Laboratorium Psychoedukacji, Trening czujności. Program i formuła odpowiadały moim oczekiwaniom, bo nie był on zbyt wymagający, zajęcia raz w miesiącu, z opcją wyjazdową, co powoduje, że mogę skoncentrować się na byciu „tu i teraz”. Poznałam 13 osób, bardzo różnorodnych, z różną historią życiową, z różnymi potrzebami i temperamentami. 10 miesięcy trwało nasze poznawanie. Doświadczyłam budowania relacji, zbliżania się i oddalania, jak to się dzieje w prawdziwym życiu. Na Treningu miałam możliwość zatrzymywania się i przyglądania tym sytuacjom, uczenia siebie, swoich zachowań i odczuć. Po raz pierwszy doświadczałam grupowej analizy zachowań, słów i ich interpretacji. Czasem było płaczliwie, a czasem bardzo radośnie i tanecznie. W tej drodze towarzyszyli nam prowadzący LPSu. Niektórych wciągaliśmy w nasz zwariowany świat, niektórzy pozostawali na dystans. Jak w prawdziwym życiu. Przed zapisaniem się na trening obawiałam się, że znowu będą prezentacje, szkolenia jakimi jestem już przesycona. A tu okazało się, że nawet jeśli prowadzący miał przygotowaną prezentację, potrafiliśmy niemal z niej nie korzystać, tylko rozmawialiśmy o życiu, o tym co prawdziwe, czego potrzebujemy. Pytaliśmy nie tylko ich, Ekspertów, ale każdy z nas był ekspertem własnego życia , więc mówił, co chciał i kiedy chciał. Mnie bardzo cieszyły zajęcia z jogi i sztuki walki. Mogłam się poruszać, z czym u mnie ciężko na co dzień, ale też doświadczyłam pokładów energii we mnie drzemiących i tego, jak mogę pozwolić jej wydobywać się ze mnie w kontrolowany, bezpieczny dla otoczenia sposób. Trening czujności dał mi możliwość poznania bardzo ciekawych ludzi, wzruszeń i radości. Dał szansę na pobycie ze sobą samą i głębsze poznanie siebie, które jest dla mnie nowym początkiem drogi w głąb własnego człowieczeństwa.

Sylwia Różalska-Lange

Trening Czujności sprawił, że wzrosła moja świadomość własnego ciała, nastrojów, uczuć, potrzeb. Pozwolił mi również uświadomić sobie i zrozumieć jak reaguję na stres i jak mogę to zmienić. Dał mi narzędzia do radzenia sobie ze stresem w życiu codziennym. Dzięki treningowi uzyskałam większą samoświadomość w rozpoznawaniu emocji i wyrażaniu ich. Dla mnie ważne jest dawanie informacji zwrotnej innym o tym, że naruszają moje granice. Nauczyłam się jak zadbać o swoje granice i komunikować to w sposób szczery i konstruktywny. Trening sprawił, że czuję się swobodniejsza w relacji ze znajomymi, przyjaciółmi. Łatwiej jest mi rozmawiać o emocjach z rodziną. Uzyskałam szersze spojrzenie na siebie, z perspektywy umysłu, ciała i emocji. Wiem jak mogę dbać o siebie i moje relacje z bliskimi. To był dla mnie niezapomniany czas, który otworzył mi drogę do dalszego rozwoju osobistego.

Anna