W przyjaźni zamiast reprymendy: “Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!”, oczekuję zrozumienia mojego wstydu. Wywiad Ewy Prągowskiej z Agnieszką Iwaszkiewicz, Wysokie Obcasy, 1 lipca 2023.

Jedna przyjaciółka dowiaduje się, że druga długo skrywała bolesną tajemnicę, np. to, że latami była bita przez męża. I teraz ta pierwsza się zastanawia, czy to, co je łączy, to rzeczywiście przyjaźń. Często przecież się słyszy, że im bliżsi sobie jesteśmy, tym wobec siebie jesteśmy bardziej szczerzy, tym bardziej się przed sobą nawzajem odkrywamy.

Według mnie bliskość nie wymaga całkowitej szczerości. Chciałabym trochę zdestabilizować mit, że w przyjaźni trzeba wszystko sobie mówić, być otwartym, zdawać raporty z tego, co się u nas dzieje, jakbyśmy z każdym wyznaniem mieli odnawiać przysięgę przyjaźni.

Uważam, że każdy ma prawo decydować, o czym mówi przyjacielowi, nie narażając się przez to na unieważnienie tej relacji. W przykładzie, który pani podała, oczekuje się od niej szczerości i otwartości, ale przecież możemy też oczekiwać zrozumienia, uznania, że mamy powody, by pewne sprawy zachować dla siebie.

Kobieta, która doświadczała przemocy, może powiedzieć: „Wstydziłam się, to było dla mnie upokarzające, że ja – nowoczesna i niezależna kobieta – pozwalam się w domu w taki sposób traktować”, i to właśnie przyjaciółka powinna zrozumieć ten wstyd. Tego bym od niej oczekiwała zamiast reprymendy: „Jak mogłaś mi nie powiedzieć?!”. Bo o czym ta reprymenda świadczy?

O poczuciu odrzucenia?

O koncentracji na sobie. Zamiast się zająć tą przemocą teraz, kiedy już się o niej dowiedziała, czy wstydem, o którym słyszy, ona się zastanawia, czy jest przyjaciółką pierwszego wyboru lub dlaczego właśnie ona nie została dopuszczona do jakiejś części życia swojej przyjaciółki.

Myślę, że otwartość nie jest warunkiem przyjaźni, tak jak nie trzeba być blisko, by się sobie zwierzyć. Gdyby tak było, ludzie nie zdradzaliby swoich tajemnic tzw. nieznajomym z pociągu. A jednak robimy to i często jest to łatwiejsze niż odkrycie się przed bliskimi, bo obcy ludzie nas nie znają, mniej boimy się ich oceny i krytyki.

Bo to, że ktoś jest naszym przyjacielem, nie znaczy jeszcze, że potrafi wysłuchać naszych zwierzeń i zareagować tak, jak byśmy potrzebowali.

No oczywiście, że nie! Sposób, w jaki ludzie przyjmują różne informacje, często zaskakuje.

Pełna rozmowa dostępna jest na stronie Wysokich Obcasów.